Zaczne od razu od pierwszego doświadczenia z porodówki, które przychodzi mi do głowy, a na pewno nie będzie należeć do waszych największych zmartwień po urodzeniu maleństwa:) Jest to w zasadzie taka mała bzdura.
Muszę jeszcze wspomnieć, że przed urodzeniem mojego pierwszego dziecka miała bardzo wysokie ambicje - o wszystkim wiedzieć i jeśli nie udawało mi się znaleźć dobrej odpowiedzi na moje pytania, denewowało mnie to. Chciałam po prostu robić wszystko jak najlepiej... Teraz jestem bardziej "cool", wiem, że wszystkie problemy da się rozwiązać, że nie zawsze dostanę dobrą, uspokajającą odpowiedź i będę musiała sama zadecydować według własnego sumienia i własnej świadomości, ale przecież właśnie tak robią wszystkie matki, które świetnie wychowują swoje dzieci i nie ma powodu do obaw, że to właśnie mnie przytrafią się te najgłupsze błędy i złe decyzje:)
Tak więc moje doświadczenie z pierwszych dni na porodówce - rękawiczki:
Tak jak prawie wszystkie matki, które najpierw dziwią się, że dlaczego dziecko ma na porodówce rękawiczki zupełnie niezależnie od tego jak ciepło jest w środku i na zewnątrz uspokoiła mnie odpowiedź, że niemowlęta mają po urodzeniu dłuższe paznokcie, a ponieważ nie można ich jeszcze obcinać, dobrze jest chronić rączki cienkimi rękawiczkami, żeby nie podrapały sobie buziek.
Faktycznie moja córka miała po urodzeniu rączki stale w buzi aż po dłoń, jakby je chciała zjeść, a potem znienacka zaczęła nimi trzeć całą twarz, także efektem była rzeczywiście odrapana buźka. Nie było to jednak jakieś tragiczne, no ale oczywiście ani nie cieszyło, jeśli się pomyślało, że można było temu zapobiec.
Nie myślcie, że nie miałam przygotowanych rękawiczek - miałam takie maciupeńkie, delikatne, ze sznureczkiem ściągającym, żeby nie spadały. Tylko, że akurat te spadały:) Nie wytrzymały pierwszego międolenia, a ja stale miała wrażenie, że mała się nimi udławi, bo czasami zostawały jej w ustach. Nie była to wina rękawiczek, bo to były najmniejszy rozmiar z możliwych, a moja córka była normalnej wielkości ze średnią wagą 3,4 kg i 50 cm. Być może niektóre dzieci, które nie mają tak mocno wyrobionego odruchu ssania, nie bawią się tak niebezpiecznie z rękawiczkami, ale ja je od razu wyrzuciłam i stwierdziłam, że zadrapania są mniejszym złem.
Moja siostra ma 4 dzieci i myśli, że o dzieciach wie już wszystko. Spytałam się jej jeszcze przed porodem w związku z tymi rękawiczkami, dlaczego właściwie nie można noworodkom obcinać paznokci. Powiedziała, że tak po prostu jest, nie można...
Dopiero parę miesięcy po porodzie dostałam od przyjaciół książkę renomowanego francuskiego pediatry, a w niej znalazłam krótki fragment, gdzie pisze:
"Nie rozumiem, co jest źródłem famy, że noworodkom nie można obcinać paznokci. Spokojnie możesz je obciąć, jeśli jest to konieczne."
Teraz wiem, że mojego syna, który już niedługo się narodzi, nie muszę narażać na boje z rękawiczkami i na podrapaną twarz, a po prostu spokojnie obetnę my paznokcie po porodzie. Nie tylko dlatego, że jeden pediatra powiedział, że można, ale dlatego, że nikt inny nie dawał mi jasnych argumentów dlaczego by nie.